12:24:00

Złe Mamuśki - Jon Lucas, Scott Moore







Komedia zdecydowanie tylko dla dorosłych, ale dorosłych nie z metryki, a z doświadczenia życiowego. Film kierowany głównie do kobiet ale nowocześni mężczyźni borykający się z wieloma, codziennymi problemami dotychczas obciążających wyłącznie matki, żony i kochanki będą się bawili wyśmienicie. Nasz związek to oaza równowagi, dlatego na film wybraliśmy się razem. Uśmialiśmy się za wszystkie czasy. Było po prostu super. Niby sztampowa fabuła, jednak obudowana w życiowość, której większości filmów amerykańskich brak.  
 
Wrażenia i informacje ogólne

Seans wybrał się sam i przypadkowo – tylko to grali wtedy, kiedy udało nam się wyrwać do kina. Widzieliśmy wcześniej zwiastuny, tym bardziej byliśmy zniechęceni, bo „Złe Mamuśki” przedstawiały się nudno i nieciekawie. Jakież było nasze zaskoczenie już na początku filmu, kiedy okazało się, że pomysł na film kryje w sobie dużą dawkę realizmu, codzienności dotykającej wszystkich rodziców i to wszystko w przyjemnej otoczce amerykańskiego poczucia humoru. Byliśmy przekonani, że „Złe Mamuśki” to coś na kształt niepodobających się nam „Jak urodzić i nie zwariować”, twórcy szybko wyprowadzili nas z tego przeświadczenia.

Fabuła

Bycie idealną mamą to zadanie niemożliwe do zrealizowania. Wie o tym główna bohaterka Amy, która próbuje za wszelką cenę pogodzić pracę, z wychowywaniem dzieci i obowiązkami domowymi, wiedzą o tym jej przyszłe, dobre koleżanki: nieśmiała Kiki i przebojowa Carla. Wydają się o tym nie wiedzieć mamy ze szkolnego komitetu rodzicielskiego usiłując wymóc na innych rodzicach – głównie mamach – zachowywania się zgodnie z określonymi przez nich ramami. W pewnym momencie czara goryczy zostaje przelana, a Amy postanawia się zbuntować. Tu zaczyna się historia, w której główna bohaterka wraz ze swoimi koleżankami zaczyna korzystać z życia w prozaiczny, acz satysfakcjonujący sposób. Dziewczyny chodzą do kina, robią imprezę, spotykają się na drinka i to wszystko… bez dzieci! Każda z bohaterek to inny typ kobiety, w każdej z nich widz może odnaleźć cząstkę siebie. „Złe Mamuśki”, mimo że kierowane głównie do kobiet, zawierają w sobie wątek dot. postaci ojca, który samotnie wychowuje córkę. Ten niewielki akcent wyrównuje nieco stereotypowy obraz rodzicielstwa, pokazując jednocześnie, że na chwile dla siebie zasługują tak mama, jak i tata. Trzeba przyznać, że twórcy "Kac Vegas" dali radę!

Podsumowanie – w dwóch zdaniach

Film zaczyna i toczy się dynamicznie. Akcja nie zwalnia aż do samego końca. Scenarzyści – nie do końca chyba świadomie – poprowadzili film ciekawie i płynnie, przewodząc w nim ważny morał. „Złe Mamuśki” pozbawione są negatywnych uczuć, złośliwości czy ironii, przedstawiają prozaiczne problemy każdego z nas, tym bliżej nam do obejrzenia ich ponownie. 


8 komentarzy:

  1. Byłam, widziałam. Uśmiałam się do łez. Już mnie dawno żadna komedia tak nie rozbawiła!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja. Do kina niestety ciężko się wyrwać przy małym brzdącu, jednak film zapisuję na listę "do obejrzenia". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. miałam kiedyś podejście do tego filmu i nie trwało to zbyt długo... nie moje klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurdę pozycja genialna dla mojej mamy! Muszę jej koniecznie ten film pokazać! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 3 po trzeciej - all in one :) , Blogger